Wszędzie dookoła ten sponsoring i sponsoring… Czy kiedykolwiek to się zmieni? Oczywiście! Będzie jeszcze więcej sponsoringu. Moda na ogłoszenia na tego typu portalach nie ustaje, a wręcz statystyki odnotowują większe zainteresowanie układami sponsorowanymi. Dlaczego tak się dzieje? Skąd u ludzi pojawia się pomysł, aby korzystać z usług sponsoringowych? Okazuje się, że każda historia jest inna, dlatego poznajmy kilka z nich!
Sponsoring niejedno imię ma! Co zachęca kobieta do takiego życia?
Dominika, 23 lata, Kraków
Pierwsze swoje ogłoszenia pt. “szukam sponsora” dodałam, mając 20 lat. Można więc powiedzieć, że jestem w branży trzy lata, ponieważ szybko udało mi się kogoś znaleźć. Na początku czułam się odrobinę dziko, że wkraczam w świat, którego nie znam. Jestem wychowana w społeczeństwie, które od najmłodszych lat gardzi zachowaniem, takim jak prostytucja, sponsoring, a nawet modeling. Niestety na wsi tak bywa do dnia dzisiejszego… Dzisiaj jestem zadowolona ze swojej decyzji, bo nie tylko jestem w stanie sobie zapewnić godną przyszłość, ale także jestem szczęśliwa. Żyję, tak jak chcę. Nie interesuje mnie dzisiaj, czy ktoś uważa, to co robię za moralne lub nie. To jest moje życie i mogę je przeżyć tak, jak mnie się podoba. Dzięki takiej “pracy” mogłam zwiedzić wiele miejsc na świecie, spróbować dań w wykwintnych restauracjach oraz kupić ciuchy od znanych projektantów, o których mogłam kiedyś jedynie pomarzyć. Jechałam jeep’em po pustyni w Arabii Saudyjskiej, pływałam z delfinami w Turcji, zwiedziłam Stany Zjednoczone, całowałam się w Paryżu i paliłam marihuanę w Holandii. Czy naprawdę jest na co narzekać?
Agnieszka, 33 lata, Warszawa
Moja przygoda ze sponsoringiem zaczęła się dość szybko, bo kiedy miałam zaledwie 18 lat. Pochodzę z jednego z bardziej niebezpiecznych osiedli w Warszawie, więc można się domyślić, że narkotyków tam nie brakowało. Uzależniłam się, a mój dług “na zeszyt” stale rósł. Oczywiście oddawałam pieniądze, ale zawsze mniej niż wynosiła kwota mojego długu. Kiedy wynosił on 3 tysiące złotych, zaczęłam kombinować, jak z tego wyjść, bo z moją pensją i opłatami nie było to możliwe. Wzięłam od dostawcy trochę towaru z zamiarem sprzedaży, z której zysku miałam się zrzec na poczet mojego długu. Większość tego, co miałam sprzedać, posłużyło na mój własny użytek. Nie musiałam w danej chwili za to płacić, więc nie byłam świadoma takiej kwoty. Nie minęły dwa miesiące, a ja byłam na minusie ponad 6 tysięcy złotych. Zaczęłam szukać łatwego, szybkiego i dobrego zarobku. Prostytucja nie wchodziła w grę, dlatego wpadłam w ramiona sponsoringu. Mam swojego sponsora do dziś i nie wyobrażam sobie innego życia. Po tamtych wydarzeniach szybko wyszłam na prostą, wyprowadziłam się z Warszawy i nigdy nie wróciłam do starego życia.
Zośka, 28 lat, Dąbrowa Górnicza
Z portalu sponsoringowego skorzystałam pierwszy raz, kiedy byłam na pierwszym roku studiów. Wynajmowałam pokój w mieszkaniu razem z 4 innymi dziewczynami. Pomijam kwestie łazienki, ponieważ jedna łazienka na cztery kobiety to istny dramat, lecz na wsparcie rodziców nie mogłam liczyć. Ojciec zapił się na śmierć, kiedy miałam 10 lat, a mama od tamtego czasu utrzymywała nas w dwójkę. Nigdy się nam nie przelewało, ale mama zawsze stała na straży ciepłego posiłku i czystych ubrań. Podczas moich studiów musiałam iść do pracy. Nie mogłam jej prosić, żeby jeszcze pomagała mi w utrzymaniu się na studiach. Moja duma mi na to nie pozwalała. Studiowałam dziennie, więc dorabiałam sobie wieczorami oraz weekendami w sklepie typu Żabka. Szybko jednak się zorientowałam, że taki zarobek nie wystarcza na pokrycie moich rachunków. Nie mogłam sobie pozwolić na wiele przyjemności, takich jak wyjścia towarzyskie, wizyta u kosmetyczki lub fryzjera.
Zaczęłam więc szukać dodatkowych możliwości zarobku. Wtedy dowiedziałam się o czymś takim jak sponsoring. Zaczęłam się tym tematem interesować. Podglądałam kobiety, które zamieszczają ogłoszenia na portalu, aż w końcu po około 2 miesiącach sama zdecydowałam się dodać ogłoszenie na portalu. Oczywiście interesował mnie jedynie układ weekendowy, ponieważ nie chciałam rezygnować ze studiów. Dziś prowadzę godne życie. Miałam w międzyczasie kilku sponsorów, lecz obecny sponsor jest “ze mną” już 4 lata. Dobraliśmy się idealnie. Nasze spotkania są cykliczne, ale nie mieszkamy ze sobą. Nie żałuję żadnej znajomości zawartej poprzez sponsoring.
Amelia, 43 lata, Rzeszów
Wydawać by się mogło, że nie jestem typową sugar baby lub Sponsorowaną, której obraz kojarzy się z młodą, bardzo szczupłą i zadbaną kobietą. Być może nie mam już dwudziestu lat, ale jestem jak najbardziej zadbana ;). Moja przygoda ze sponsoringiem zaczęła się przypadkowo. To był totalny przełom w moim życiu. Z drugiej strony nie wspominam tego początku dobrze, ponieważ był to czas ogromnego dla mnie cierpienia. Kiedy miałam 36 lat, mój mąż mnie zdradził z prawie 10 lat młodszą kobietą. Chyba nie muszę podkreślać, jaki to był cios dla serca. Nie mogłam tego przełknąć, że jakaś małolata zaciągnęła mojego Maćka do łóżka. Wzięłam się wtedy za siebie. Schudłam 17 kilogramów (7 z nich jeszcze mi zostało po ciąży), zaczęłam chodzić regularnie do fryzjera i kosmetyczki, tu i ówdzie dodałam trochę botoksu i kwasu hialuronowego.
Kiedy dowiedziałam się o zdradzie, wyrzuciłam męża z domu. Dla mnie nie było już powrotu i żadnych przeprosin. Odkąd się poznaliśmy z byłym mężem, nie pracowałam. Miał swoją firmę i nas utrzymywał. Zajmowałam się domem. Po tej całej sytuacji zostałam sama. Wyprowadziłam się do mieszkania razem z córką. Zaczęłam życia od nowa. O sponsoringu usłyszałam przypadkiem od koleżanki, która też od kogoś to podsłyszała. Wydawało mi się to absurdalne, ale nie mogło mi to wyjść z głowy. Zaczęłam czytać w Internecie o tym, czym jest sponsoring. Pieniądze były mi w końcu potrzebne, a ja nie pracowałam tyle lat. W końcu coś mnie naszło i zarejestrowałam się na jednym portalu. Z początku byłam cichym obserwatorem, który jedynie przegląda ogłoszenia. Nie krytykowałam. Chciałam zapoznać się z “branżą” i nabrać odrobiny doświadczenia. Dokładnie 5 lat temu dodałam swoje ogłoszenie do listy innych ogłoszeń sponsoringowych. Poznałam bardzo wielu mężczyzn z różnymi potrzebami. Sponsoring stał się moim sposobem na życie i nie wyobrażam sobie dziś żyć w inny sposób.
Sponsoring oczami mężczyzny
Marek, 37 lat, Włocławek
Całe życie wpajano mi, że rozwój i kariera są najważniejsze. Dziś jako dorosły mężczyzna mogę stwierdzić, że są bardzo ważne, ale czy najważniejsze? Ciężko byłoby mi to stwierdzić jednoznacznie. Jestem prawnikiem. Mam swoją kancelarię i żyję na dobrym poziomie. Dziesięć lat temu na studiach poznałem moją przyszłą żonę. Nasze małżeństwo nie trwało dłużej niż 3 lata. Wina była w większości po mojej stronie, ponieważ nie poświęcałem jej wystarczająco czasu. Byłem zajęty pościgiem za karierą, podczas gdy moja była żona prosiła o odrobinę uwagi. Finał mojej ignorancji był taki, że wylądowała w ramionach kogoś innego. Pomimo że to była w większości moja wina, to nie potrafiłem od tamtego momentu zaufać żadnej kobiecie. Nie czułem też takiej potrzeby. Kobiety pojawiały się w moim życiu, ale na chwilę. Nie chciałem się w nic angażować, a już nie dopuszczałem do sytuacji, że mógłbym się zakochać. Co to, to nie!
W końcu któryś z kolegów wyjaśnił mi, czym jest sponsoring. Najbardziej spodobał mi się fragment o braku zaangażowania uczuciowego, braku obietnic o wspólnej przyszłości. To był czysty układ, który od razu przypadł mi do gustu. Po naszym spotkaniu zacząłem drążyć temat w Internecie. Szybko dokonałem rejestracji na portalu. Pamiętam, że byłem zdumiony. Te piękne kobiety z początku mnie onieśmielały. Kilka miesięcy później stało się -otrzymałem tytuł sponsora. Jedyne, czego żałuję to fakt, że zdecydowałem się ten krok tak późno. Moje życie jest w końcu kompletne!
Igor, 31 lat, Gdynia
Od zawsze interesowały mnie piękne kobiety, a ja sam, chociaż jestem dobrze zbudowany, to nie jestem zbytnio urodziwy. Oczywiście dla babci jestem najprzystojniejszy ;). Nigdy jednak nie miałem powodzenia u kobiet. Sytuacja się zmieniła, kiedy na jednej z misji zginął mój ojciec. Był żołnierzem w jednostkach specjalnych. Wyjeżdżał na misje i rzadko bywał w domu. Posiadał wysoką polisę na życie, dlatego razem z mamą dostaliśmy dość duże odszkodowanie. Na szczęście mama nie dała mi tych pieniędzy, dopóki nie ukończyłem 25. roku życia i bardzo dobrze zrobiła. Gdyby przekazała mi je od razu, to prawdopodobnie by już ich dziś nie było. Kiedy je otrzymałem, udało mi się zachować trzeźwy umysł. Poszedłem po biznesową poradę i udało mi się jakoś intuicyjnie zainwestować te pieniądze. W ciągu kilku lat uzbierał się z tego bardzo fajny procent, który pozwolił mnie i mojej mamie żyć na dobrym poziomie. Mogliśmy sobie pozwolić na wiele rzeczy.
Nastąpił przełom w moim życiu. Ludzie szybko zauważyli moją lepszą sytuację finansową. Kobiety nagle zaczęły się same narzucać, ale mnie to brzydziło. Niby dlaczego teraz by miały się mną interesować, skoro wcześniej tego nie robiły. Gdzieś tam w środku strasznie mnie to gryzło. Nie potrafiłem odtrącić tego uczucia, że te panny lecą wyłącznie na moją kasę. Pewnego dnia natrafiłem w Internecie na ogłoszenie dziewczyny, która szukała sponsora. Przejrzałem to ogłoszenie i pomyślałem: “to jest to!”.
Wcieliłem się w rolę sponsora i wiecie co? Moja głowa się uspokoiła. Nie było w takim układzie żadnego fałszu. To był czysty biznes dla obu stron. Dokładnie wiedziałem, za co płacę i niczego więcej nie oczekiwałem. To był strzał w dziesiątkę. Mam już od jakiegoś czasu swoją Sponsorowaną, lecz czasem, kiedy przeglądam Internet i nagle się pojawi ogłoszenie typu “szukam sponsora (…)”, to wywołuje to uśmiech na mojej twarzy. Przypomina mi o to dniu, w którym moje życie nabrało sensu. Czy nie chciałbym się zakochać? Tego nie wiem, bo nigdy zakochany nie byłem. Z tego, co widzę po moich kolegach, to miłość boli. Może nie tyle, co sama miłość, jak zawód miłosny. Nie mam potrzeby doświadczenia tego na własnej skórze. Jest mi dobrze tak, jak jest.
Artykuł sponsorowany